Kopiemy, siejemy, sadzimy
Sezon ogrodniczo warzywniczy zaczęliśmy już jakiś czas temu. Ogród nieuprawiany kilkanaście lat a warzywniaka nie było nigdy, co jest dla mnie niecodziennym zjawiskiem na wsi. Nie tylko piszę z naszych obserwacji, bo zostało to również potwierdzone przez sąsiadów. Zatem wszystko trzeba było przygotować pod warzywniak.
Już jesienią sąsiad orał dzierżawione za nami pole po pszenicy jarej zaorał i nasz kawałek.
Na jesieni pojawiły się również maliny, które już rosły na działce, gdzie popadnie. Postanowiłam zaryzykować z chęci pozostawienia starej odmiany malin jesiennych i przesadziłam je na nowe miejsce porządkując działkę.
W tym okresie można już stwierdzić, że w większości świetnie przyjęły się za wyjątkiem 4 szt. To i tak mała strata. Teraz czekamy czy i jak będą owocowały.
Na jesieni również sadziliśmy truskawki zakupione na plantacji w sąsiedniej wsi.
Zakwaterowanie na parapetach jak w akademiku. Wszystko na kupie.
Zdjęcia robione jakiś czas temu. Teraz już wietrzymy młodzież.
Przed granicą z polem posiany słonecznik i jeszcze postawimy małe ogrodzenie zasłaniające od wiatru i ewentualnych oprysków.
Na chwilę obecną największy urodzaj u nas to mniszka lekarskiego i barwinka.
Trawy na naszej działce praktycznie nie ma tylko mieszanka chwastów i łąki. Nigdy nikt tu trawy nie siał więc już drugi rok cieszymy się dzikim ogrodem, w którym są stare drzewa orzechy, czarny bez, jedna jabłoń bardzo stara i bardzo chora oraz dwie czereśnie nigdy nie podcinane więc z owoców pożytku żadnego bo z drabiny również ciężko sięgnąć. Nie zdążyliśmy niestety czereśni w ubiegłym roku po owocowaniu odmłodzić ze względu na czas poświęcany na remont domu. Pilnuję aby w tym roku to zrobić. Mamy w planach wiele drzew owocowych, miejsca nadto, ale to dopiero na jesień już po pracach remontowych w domu.
Komentarze
Prześlij komentarz